sobota, 27 września 2014

Batonik musli z malinami FirstNice (Lidl)

FirstNice Musli bar z malinami
W moich rękach znalazł się pierwszy i ostatni raz. Większej porażki składowej nie znajdziemy pewnie prędko. Chcąc kupić dziecku coś bardziej wartościowego niż biszkopty albo herbatniki chwyciłam automatycznie za batonik musli. Dziecko zajada, mama dumna ze swojego sprytu, wszystko fajnie. W końcu zachwyt dziecka mnie zaintrygował (zwykle niezbyt entuzjastycznie podchodzi do zdrowych alternatyw), sięgnęłam po opakowanie i wszystko stało się jasne:
Składniki:
SYROP GLUKOZOWY. Czujecie to? Na pierwszym miejscu! Ten produkt z pewnością nie jest zgodny z nazwą. To raczej lek na nagłe ataki hipoglikemii.
Dalej: Suszony ananas. Nie jest źle? Jest bo konserwowany siarką (szkodliwa dla wrażliwych/uczulonych i astmatyków).
Ekstrudowana kukurydza-słaby składnik musli, bez wartości.
Płatki owsiane-miło, że się pojawiły.
Soja-nie zbadany jest zamysł producenta.
Kawałki malin czyli zagęszcone puree malinowe z syropem glukozowym cukrem i glicerolem-cukier skacze od samego czytania.
Suszone jabłka.
Płatki jęczmienne-za daleko.
Tłuszcz roślinny-tutaj nie podany jaki, dla przeciętnego konsumenta roślinny brzmi okej. Nie za bardzo okej bo to  pewnie olej palmowy (tanie źrodło nasyconych kwasów tłuszczowych).
Kokos.
Emulgatory: lecytyna sojowa, maltodekstryna (bogato dość w tej kwestii).
Kwas cytrynowy
Sorbitol-fermentuje w jelicie grubym, powodując wzdęcia, nie podajemy dzieciom poniżej 1 r.ż.
Aromat-nie napisane jaki? skąd?

Podsumowanie: Ogromna dawka wszędobylskiego syropu glukozowego, który hamuje odpowiedź organizmu na leptynę (tzw hormon sytości) dzięki czemu nie najemy się batonem ani na chwilę. Gwarancja szybkiego skoku poziomu glukozy we krwi. Marne korzyści ze śladowych ilości składników zbożowych z batona. Chyba nie tego się spodziewałam wybierając "zdrowszą" przekąskę dla dziecka.....
Jedno wielkie NIE. Moim życzeniem byłoby wycofanie tego produktu z obrotu, bo nie posłuży on dobrze nikomu. Cóż jednak zrobić, sklep cieszy się coraz większym powodzeniem, nie bez powodu w sumie a tu taka porażka...
Pozostaje więc przetrzepać sklepowe półki w poszukiwaniu batona musli godnego swojej nazwy:)

Powitanie w blogosferze

Jak widać co drugi człowiek ma parcie na zaistnienie w blogosferze. Dopadło i mnie. O czym chcę blogować? O mojej dość świeżej zajawce jaką jest czytanie etykiet i analiza składów zwykłych produktów żywnościowych dostępnych na sklepowych półkach. Zaintrygowała mnie ta niekonsekwencja producentów co do jakości produktów. Niczego nie można kupować ślepo, sugerując się nazwą, ceną lub designem opakowania. Prawda szokuje na każdym kroku zarówno negatywnie jak i pozytywnie (te odkrycia są najprzyjemniejsze). Ciężko jest na każdych zakupach śledzić dokładnie skład jakościowy każdej kupowanej rzeczy, dlatego regularnie chcę je tu analizować i krótko etykietować: TAK lub NIE